16.10.12

WINNE WTORKI #37

Dyletancko o chenin blanc



No i stało się, zostałam wytypowana do nadania tematu na winne wtorki. Pomyślałam, że czas na białe więc poszperałam w pamięci szukając jedynie białej apelacji, padło na coś co jest białe ale występuje we wszystkich możliwych formach, od słodkich przez demi sec, wytrawne i musujące, można je kochać lub nienawidzić: Vouvray. Mój kolega z klasy mówi, że chenin blanc poznaje po tym, że śmierdzi jak spocony drwal, mój nauczyciel, że chenin pachnie jak owcza wełna, albo że odwrotnie - owce pachną jak chenin blanc. Z tej to chyba przyczyny niełatwo jest znaleźć i dobrą butelkę Vouvray, i informacje o winach i rocznikach. Przejrzałam dzisiaj dobrych kilka magazynów Decanter wstecz, owszem są informacje o Chenin południwo afrykańskim, ale o Loarze ni słowa. A stąd przecież pochodzi!

Chenin jest łatwy w uprawie ale ciężki do przeróbki, tyle w nim werwy i wigoru że winogrodnikowi niełatwo jest pohamować jego rozwoj, a to kluczowe dla uzyskania względnie dobrego wina. 
Poza tym w Vouvray, skąd właśnie przyjechało dzisiejsze wino nie ma pięknych corocznych warunków do uprawy, apelacja nękana jest przez wilgoć i szczep pada ofiarą pleśni. Robione są z niego wtedy wina musujące - petillant albo mousseux oraz sec - wytrawne. Gdy zdarza się piękny rok i cudowne słońce przez cały okres wzrostu może zaatakować go szlachetna pleśń i winiarze z Vouvray robią słodkie wina (moelleux oraz liquoreux). Te właśnie mogą być naprawdę pyszne, mając świetną harmonię dzięki naturalnej wysokiej kwasowości chenin blanc, rozwijając w miarę starzenia nuty midowe i kwiatowe, a potrafi przetrwać naprawdę wiele lat w butelce, przeżywając wiele bordoskich roczników,  Hugh Johnson poleca Vouvray rocznik 1921 (!). 



No a jaki jest ten mój Dyletant? Wytrawny, pochodzi z biodynamicznej uprawy Domaine Breton z bardzo trudnego roku 2011 (atak pleśni) Na poczatek barwa: słomkowo złoty, średnio głęboki. Nos schowany i bardzo mały, a w nim chrupiące i soczyste jabłka, gruszki, troszeczkę morelki i kwiatów. Zastanawiałam się czy czuję lanolinę.. trzeba będzie powąchać trochę owiec, na szczęście żadnych przepoconych aromatów. Oczywiście miał dość wysoką kwasowość, ale też okazał się być dość mineralny i średniej budowy, z lekką goryczką niestety, brakowało mu trwałości i finezji, trochę nieociosany. Zastanawiam się czy jednak biodynamiczny winiarz nie poradził sobie z psującymi się winogronami na krzewie, no ale nie będe debatować, wino mnie trochę zawiodło, zwłaszcza, że kosztuje ponad 10 funtów a nie tak dawno próbowałam Vouvray marki Tesco i właściwie był jakoś bardziej pobudzający.

Kuba Jongleur  i Blurppp też pili dzisiaj Vouvray, warto zerknąć na ich blogi. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz