9.12.12

Pijemy i czytamy: Nos Richarda Patersona


Nie lubiłam whisky. Jakiś czas temu mogłam popijać Jacka Danielsa z colą, albo jeśli już samą, to nic ze Szkocji.  Jameson, albo Bourbon były jedynymi jakich się tykałam. Spróbowałam jednak niedawno 10- letnej Laphroaig i otworzył się przede mną nowy świat. Mocna i młoda, bardzo torfowa, naftowa, ale też z odrobiną morza w postaci jodu czy nawet wodorostów. Sączyłam ją i myślałam o Islay skąd pochodzi. Postanowiłam zgłębić temat i wybrałam się do londyńskiego soho które jest zagłębiem sklepów z mocnymi trunkami, jest tu i Gerry's, Milroy's i jeden z najbardziej fascynujących Vintage House Spirits. Wstąpiłam do tego ostatniego po flaszkę Bruichladdich ( z Islay właśnie) a wyszłam z książką.

Małych rozmiarów "Goodness Nose" to autobiografia Richarda Patersona, w której napisaniu pomógł mu ekspert whisky Gavin D. Smith. Richard przenosi nas w niej do Glasgow swingujących lat 60-tych, do destylarni z Wyżyn i do dalekiej północy Szkocji, do serca przemysłu, w którym zaczął pracę jako jako 17- latek, do czasów gdy whisky świeciła triumfy i do lat 80-tych i 90-tych, gdy nikt jej już nie chciał. Opowiada o wielkich ludziach i wielkich koncernach, kupujących nowe destylarnie i sprzedających bądź zamykających te, które nie prosperowały.   Opowieść zaczyna od pierwszego łyku whisky w składzie swojego ojca – brokera whisky. Z pasja opisuje miejsca w których zaczynał swoją karierę, destylarnie w których pracował - Tomatin, Dalmore, Jura.. ludzi których spotkał i z którymi, rzecz jasna, pił. Swój rozwój opatruje adekwatnymi nazwami rozdziałów – od pierwszego – „Surowy spirytus- narodziny master blendera”, po ostatni „ W pełni dojrzały”.

Nie brak też w książce bardziej osobistych akcentów, jak ten o córce, oj, naraziłby się ekspertom od  wychowania w trzeźwości....
„Sally nie była największym śpiochem, ale kombinacja mleka i Whyte&Mackay zazwyczaj pomagała." Od najmłodszych lat wpajał jej również wiedzę o winie i szybko przyswoiła sobie kilka szczepów. „Gdy miała cztery lata, jej popisowym numerem na imprezach i gdy mieliśmy przyjaciół na kolacji, było wzięcie ode mnie kieliszka Burgunda i bez mrugnięcia okiem rozpoznanie go jako pinot noir.”


Podawać z mlekiem matki

 

Z innych fragmentów ubawiła mnie „zabawa w kowboja”. Młody Paterson pracował w biurze jednego z brokerów whisky, przed otwarciem biura o 9 rano razem z kolegami ustawiali trzy kieliszki na biurku. W jednym był 68% nowy spirytus, w dwóch pozostałych woda. Wylosowany "kowboj" miał z hukiem otworzyć drzwi do salonu-biura i bez wahania wychylić jeden ze stojących kieliszków. Jeśli miał szczęście mógł zacząć dzień bez kaszlu i zawrotów głowy.


Jest też fascynująca część o samym procesie kupażowania whisky i historii Andrew Ushera Jr – ojca mieszanej whisky. „Mieszana whisky jest dziełem sztuki” - pisze, i trudno się z nim nie zgodzić. Mając w zanadrzu praktycznie whisky z każdego zakątka Szkocji, Paterson nawet stworzył własną klasyfikację tych przeznaczonych na blendy. I tak z cięższych wybierałby w pierwszej kolejności Aberfeldy, czy Talisker, z lżejszych Glenfiddich, a z Islay wybrałby Ardbeg. 
Nie wiem czy jego nos jest ubezpieczony, ale z pewnością wart jest tysiące funtów. Richard Paterson bowiem stoi za najdroższymi whisky świata – jedna z nich Trinitas z Dalmore, została rozlana tylko do trzech butelek, każdej z wyjściową kosmiczną ceną 100 000 funtów. Opisuje też proces tworzenia innej – 62-letniej Dalmore (sprzedanej na aukcji za niemal 26 tysięcy funtów) - to nie tylko sam kupaż składników, to miesiące szukania odpowiedniej beczki po sherry, to praca bednarzy, którzy przygotowali specjalną małą beczułkę na jej ostatnie leżakowanie. „Nigdy nie zapomnę tej wielkiej chwili kiedy krytyk whisky Dave Broom przyszedł ze mną do składu by zweryfikować to płynne złoto, zaraz przed butelkowaniem. Miałem serce w gardle. Wiedziałem ze jest znakomitej jakości, ale dodatkowe miesiące w beczułce po tym jak ją ostatnio degustowałem mogły zadziałać na jej niekorzyść. To był moment sukcesu lub calkowitej porażki. Ale jedno spojrzenie na szeroki uśmiech Dave'a Brooma mówiło, że wygraliśmy. To był czysty nektar.”
W zeszłym roku butelka tego nektaru została zakupiona na lotnisku w Singapurze za zawrotne 125 tysięcy funtów! 


62-letnia Dalmore, najdroższa whisky świata




Książkę polecam tym, którzy co nieco o szkockiej wiedzą a chcieliby dowiedzieć się ciekawych anegdot i spojrzenia od kuchni, oraz tych którzy chcieliby poznać bliżej jednego z najlepszych blenderów, i prawdziwych pasjonatów whisky, zresztą kto by nie chciał go poznać po obejrzeniu tego:










Richard Paterson, Gavin D. Smith "Goodness nose. The passionate revelations of a scotch whisky master blender." Glasgow, 2010. Tłumaczenie fragmentów - moje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz