27.12.12

Święta czyli norowirus, Cristal 2004 i Tokaj na osłodę.


pełen zestaw świąteczny 

Przedświąteczna gorączka udzieliła się i nam, niestety w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż po ogłoszeniu, iż tegoroczna odmiana norowirusa zaatakuje ponad 750 000 ludzi w UK, szybko znalazłyśmy się w położeniu horyzontalnym z wiadrem obok łóżka i termometrem w ustach. Nie było tak tragicznie, bo ten wirus szybko odpuszcza, ale niechęć do jedzenia ( i niestety picia!) długo trzyma. Świąteczne szaleństwo kulinarno-pijackie było zagrożone, Wigilia odbyła się pod znakiem ryżowego pudingu z rozgotowanymi brokułami, a ja zaczynałam wpadać w panikę.



               
Sandy z flaszką
jaja Benedykta



Na szczęście poranek przyniósł nie tylko tradycyjnie prezenty ale też apetyt, więc szybko przygotowałam benedyktyńskie jajka z wędzonym łososiem a Sandy odkorkowała iście królewskiego szampana. Cristal, jak wiemy, był podawany carowi Aleksandrowi II, ale słyszałam wiele niepochlebnych opinii na jego temat. Że przereklamowany, niesmaczny, że nie wart swojej ceny. Ponieważ Cristal 2004 był podarkiem nie odmówiłyśmy sobie przyjemności sprawdzenia jak to z nim jest naprawdę.  mnogością bąbelków i mocnymi aromatami, wydawało się że będzie pełniejszy w ustach, jednak był bardzo delikatny i orzeźwiający. Pomyślałam, że carowi bardziej przystoi coś większego jak krug albo chociaż DP, ale może Aleksy II był z tych wątlejszych.. Cristalowi nie mam nic do zarzucenia, jest grand. 






Zamiast tradycyjnego indyka głównym daniem była pieczona wołowina w marynacie piwnej z whisky i ziołami. Kupiony w supermarkecie Rustenberg John X Merriman 2010 nie zawiódł, pełny i harmonijny kupaż bordoski pasował do mięsa jak ulał.




Moim osobistym odkryciem był Crown Estate Tokaji Aszu 5 puttonyos 2000. Brązowy kolor od razu zdradzał wiek wina, do tego cudowna złożoność aromatów (aż nie wiem od czego zacząć): suszone owoce, miód, skorka cytrusów, figi, brzoskwinia, dojrzała morela..harmonia kwasowości i słodyczy nadaje mu lekkości w ustach, a bardzo długa końcówka aż krzyczy, że to wielkie wino, choć w maleńkiej butelce (250 ml). Jako fanka jabłkowych deserów sprawiłam apple crumble, czyli po prostu jabłka zapiekane z kruszonką. W kruszonce były syrop klonowy i orzechy włoskie, w których tokaj znalazł świetnych partnerów. 


Na koniec skosztowałam porto, Graham's 10 year old Tawny. Intensywne i pełne, przypomniało mi coś z przedszkola, przypaloną kaszę manną czy budyń, ten bliżej niezidentyfikowany zapach palonego cukru zmieszany był z orzechami, syropem klonowym i suszonymi owocami. Lubie pić tawny samo, i to jako aperitif, ale w tym poobiednim wypadku dobrze sprawdziło się z ..papierosem.






Szkoda, że już po świętach, oby norowirus trzymał się już z daleka, bo przed nami Sylwester..Do Siego Roku!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz