20.3.13

winne wtorki #46: ani wtorek ani Eger!



Już od jakiegoś czasu planujemy winne wtorki z wyprzedzeniem, żeby był czas na przygotowanie się, wybór i zakup wina. Na pomysł z winami z Egeru Irek z Blurppp wpadł już ze dwa tygodnie temu, ale ja i tak wszystko robię zawsze na ostatnią chwilę, biegłam zatem na zakupy wina gdzieś w przerwie pomiędzy jedną a drugą zmianą w pracy. Na szczęście w okolicy jest kilka sklepów z winem, na nieszczęście, nigdzie ani śladu egerskich win! Nawet zaskoczyła mnie trochę wiedza sprzedawców, bo wiedzieli dokładnie gdzie Eger jest, ale już na pytanie czy są wina stamtąd kręcili przecząco głowami. Mamy inne wina z Węgier – odpowiadali i pokazywali półki uginające się pod Tokajami. Nie chciałam Tokaju, nie chciałam nawet białego wina, chciałam po raz pierwszy (sic!) napić się czerwonego węgrzyna. Rzutem na taśmę udało mi się zakupić ostatnią, samotnie stojącą na półce, butelkę pinota z Villany. Daleko, och daleko od Egeru! ale niech będzie. Wina z Egeru są bardzo dobre – zagaduje sprzedawca pakując mojego Vylyana – bycza krew, dobre pinoty..Taaak – odpowiadam – i myślę: to czemu ich tu nie ma?! 




Vylyan Pinot Noir 2008 nie należał do najtańszych (ok 80 złotych)  ale jak wart każdej złotówki. Przejrzysty kolor, już troszkę wpadający w ceglany, bardzo intensywny nos. Zapach dojrzałych malin, czereśni, nuta wanilii i ten przyjemny ziemisty ton, wszystko zdradzało, ze mam przed sobą pinot noir. W ustach jak przystało – lekki, elegancki, trochę więcej owoców a w końcówce troszkę przypraw. Może chwilę poleżeć, nabierze jeszcze więcej charakteru w ustach. Nie lubię porównywać win z rożnych regionów i nie postawiłabym go obok burgundów, bo ma swój własny charakter, ale na pewno kilku z nich nie ustępuje jakością. 



daleko pada Vylyan od Egeru..


Mónika Debreczeni założyła Vylyan w 1995 roku i stworzyła przez te kilka lat dość spore portfolio – od białych przez różowe, kilkanaście czerwonych ( jako, ze region z nich słynie bardziej) aż po wino lodowe. Pinot Noir 2008 zdobył kilka nagród, w tym złote medale, w międzynarodowych konkursach i nawet cieszę się, że mój sprzedawca o tym nie wspomniał i nie zepsuł mi tym samym niespodzianki. 






Vylyan Pinot Noir 2008 został napoczęty dzisiaj rano, bardzo niezgodnie z duchem winnych wtorków, ale lepiej późno niż wcale, i mam nadzieję, lepiej coś niż nic. O Egerze z przyjemnością poczytałam u blurpppa, który pił aż dwa (dzisiaj ma na pewno kaca ;), białego Egera pił Mariusz z Pisane winem a i znalała się bycza krew u Pora na wino

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz